PAUL GRANT - OFFICIAL WEB SIDE
  SCHODY ŻYCIA - o-powieść (1)
 



 

       „ Wczoraj jest historią,  jutro jest zagadką,  dzień dzisiejszy jest  

       darem ”.

 

 

 

 

       Potęga i siła naszego życia tkwi w naszym pozytywnym i twórczym  

       myśleniu, które daje nam ogromną moc.

 

       Przeczytaj, sprawdź i oceń sam

CZEŚĆ   PIERWSZA  -  Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.

 

       W części pierwszej, Drogi Czytelniku, poznasz bohatera tej opowieści. Dane też Ci będzie zapoznać i otrzeć się razem z nim o codzienne problemy i troski, które spotykają każdego z nas w naszym codziennym życiu. Wszystkie opisane sytuacje i zdarzenia wydarzyły się i mają miejsce w otoczeniu każdego z nas. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość są ze sobą zawsze związane i nierozłączne. Analizowana przez nas przeszłość powinna pomagać teraźniejszości, a ta z kolei ma niebagatelny wpływ na naszą dalszą przyszłość. Weźmy to pod uwagę czytając opowieść o życiu i postępowaniu, a także przemianach naszego bohatera. Powinno to nam samym dodać odwagi w dalszym naszym życiu i postępowaniu. W otoczeniu, w którym cały czas znajdujemy się i dane jest nam w nim obcować i przebywać przez nasze życie, od zawsze tworzą się różne sytuacje i zdarzenia. Jeśli zechcemy to możemy, a nawet powinniśmy, mieć na nie znaczący wpływ. Cały problem tkwi w nas samych, żebyśmy byli na tyle wewnętrznie mocni. Nasze pozytywne podejście do życia dodaje nam zawsze sił, a naszym zadaniem jest je w korzystny sposób dla nas wykorzystywać. Mądre, przemyślane i rozsądne podejście do wszystkiego co nas otacza daje ogromną satysfakcję każdemu, kto wie czego oczekuje od samego siebie i od innych, a także od otaczającego go wokół świata. Mam taką nadzieję, że po przeczytaniu tej opowieści, Drogi Czytelniku, spojrzysz inaczej na swoje dotychczasowe życie i własne postępowanie. Bardzo chciałbym, żebyś wyciągnął właściwe wnioski i aby dalsze Twoje życie nabrało piękniejszych barw, a co za tym idzie abyś w przemyślany sposób realizował swoje własne marzenia i osiągał wyznaczone sobie cele. Zaplanuj dokładnie wszystko co chcesz zrobić i staraj się stopniowo realizować to co sobie założyłeś. Zapewniam Cię, Drogi Czytelniku, że własna satysfakcja z osiągniętego celu jest motorem napędowym do osiągania kolejnych wyznaczanych sobie zadań. To właśnie jest w naszym życiu najbardziej ekscytujące ! Odpowiadaj sam przed sobą za to co robisz i jak to robisz ! Myśl i żyj tak, abyś sam był zadowolony z tego co robisz ! Pamiętaj jednak o tym, że Twoje otoczenie też żyje i czuje ! Nie należy wszystkich mierzyć tylko swoją miarą, bo każdy ma swoje indywidualne podejście do wielu spraw i rozwiązań, a tym właśnie różnimy się między sobą. Zawsze trzeba mieć to na uwadze !

  

 
Rozdział 1.

 

       Profesor, starszy i mądry człowiek usiadł w swoim fotelu przy biurku w swoim gabinecie. Czekał na przyjście jednego ze swoich ulubionych i utalentowanych uczniów, z którym był umówiony. Znany i ceniony badacz ludzkiego umysłu i praktyk różnych technik twórczego myślenia był spokojnego i pogodnego usposobienia, podobnie jak ten, na którego oczekiwał. Miał jeszcze sporo czasu do jego przyjścia, zamyślił się i przypominał sobie poprzednie jego wizyty, odtwarzał je sobie krok po kroku. Obrazy i słowa wypowiedziane wcześniej przez jego ucznia wprawiły go w dobry nastrój. Otworzył swojego laptopa i zaczął zapisywać je po kolei. Postanowił, że on będzie narratorem tego wszystkiego co napisze i zaczął spisywać tę jakże niezwykłą historię. Opowiedział mu ją najszczerzej jak tylko potrafił właśnie Adam B., a rozpoczął swoją opowieść tak oto …

       … Mam na imię Adam, jestem facetem po czterdziestce i po przeżyciu połowy swojego żywota postanowiłem o nim napisać i coś w nim zmienić. Na ile oczywiście jest to możliwe i dopuszczalne w znaczący i mający wpływ na dalsze życie. Ma to mieć znaczenie na dalszy pozytywny przebieg wydarzeń i kolejnych losów mojego jestestwa na tym świecie i w tym miejscu, w którym obecnie się znajduję. Zabrzmiało to bardzo górnolotnie, ale należy brać pod uwagę samą istotę bycia kimś, a jest to wbrew pozorom wcale nie bagatelny problem. Czym więc zatem jest bycie kimś ? W moim mniemaniu bycie kimś oznacza wzięcie samemu pełną odpowiedzialność za siebie, za swoje własne postępowanie i wynikające z niego czyny, zarówno te dobre jak i te złe. Wiadomym jest przecież, że na własnych błędach uczymy się przez całe życie, a jedynym problemem jest ich unikanie i nie powielanie już zaistniałych, których niestety nie byliśmy w stanie uniknąć. Na dalszych stronicach tej opowieści, Drogi Czytelniku, przeczytasz o zwykłych i niezwykłych losach normalnego człowieka, któremu los nie oszczędził w życiu niczego. Naszego bohatera spotykają różne dzieje, jak to w życiu : raz wygrywa, a raz przegrywa. Czasami są to sukcesy połowiczne, bo żeby wygrać to trzeba na czymś samemu stracić. Cóż, nic dodać nic ująć. Tak to już jest i zapewne tak już będzie zawsze. Od nas jedynie zależy co i jak zrobimy, a także co z tego wyniknie w przyszłości dla nas dobrego bądź złego. Nie od dzisiaj wiadomo przecież, że to my sami jesteśmy kowalem własnego szczęścia. Nasze życie jest w sumie taką właśnie samą w sobie opowieścią, w której kolejne rozdziały dopisujemy wraz z upływem lat. Nabywamy doświadczenia i jesteśmy o to doświadczenie mądrzejsi, a poprzez to bardziej niż wcześniej przewidujemy pewne zachowania naszego otoczenia oraz analizujemy zaistniałe sytuacje aby określić wariantowo ich ewentualne skutki. A później ? Cóż, później wybieramy najlepszy według nas wariant i go po prostu realizujemy. Obyśmy wykonali go z bardzo dobrym skutkiem dla nas. Uważajmy przy tym żeby nie skrzywdzić i nie zranić innych, a szczególnie naszych najbliższych, bo to oni przecież są dla nas najważniejsi. To w nich mamy, a przynajmniej powinniśmy mieć, oparcie w trudnych chwilach naszego życia. Wybierajmy jednak z rozsądkiem zawsze tak, aby dla nas to co chcemy zrobić było przede wszystkim dobre zarówno w czasie teraźniejszym, jak i w przyszłości.

 

Rozdział 2.      

 

       To był ładny, letni poranek. Słońce przebijało się pomiędzy koronami drzew lasu tworząc jasne i ciemne migoczące na drodze światełka. Drogą szedł bardzo powoli zamyślony mężczyzna w średnim wieku. Na jego twarzy wypisane zostały ostatnie lata jego życia. Widać, że dużo już przeszedł i wiele jeszcze przed nim. Idąc, zastanawiał się, co go jeszcze może w życiu spotkać. W gruncie rzeczy na nic już nie liczył, bo przecież swoje lata już miał i przeżył tyle, że pewnie starczyłoby na dwa albo i trzy życiorysy ludzi takich jak on. Zawsze jednak wierzył, że wszystko co nadejdzie będzie lepsze od tego co już było. Zbliżała się pora śniadania, więc przyspieszył trochę kroku żeby zdążyć na czas. Wiedział, że w domu mogą się denerwować, jeśli będzie miał dłuższe spóźnienie. Wszystko szło jednak bardzo planowo. Zresztą w ostatnich latach wszystko było zaplanowane w jego życiu, a jedynym kłopotem w przeszłości była dla niego jego samotność, która długo sprawiała mu dużo trudności. Na dobrą sprawę przecież nie był sam przez te lata, miał rodziców. Na szczęście z biegiem lat udawało mu się z poradzić i z tym problemem. Zrozumiał, że w życiu nie można tylko brać, że trzeba też dać coś od siebie. To właśnie dawanie sprawia człowiekowi największą radość.

- Adam, Adam – usłyszał swoje imię wołane przez matkę, która stała na werandzie parterowego domku.

- Idę, idę – odpowiedział donośnym głosem. 
       Usłyszała go i weszła do środka. Po dłuższej chwili był już przy furtce i wchodził na ścieżkę wyłożoną czerwoną kostką, która prowadziła do wejścia. Otworzył drzwi i usłyszał głos swojej matki :

- Co tak długo ? Gdzie byłeś ? Martwiłam się o ciebie.

- Nie denerwuj się mamo. Byłem pochodzić po lesie. Jest przecież śliczny letni ranek. Pozbierałem myśli i świeże powietrze dobrze mi zrobiło.

       Zdjął kurtkę i powiesił ją w przedpokoju. Rozejrzał się powoli po kuchni i pod stołem pojawiła się dobrze jemu znana postać ulubionego psiaka. Pies odczytał sygnał od swojego pana i natychmiast przybiegł merdając żywo i zamaszyście ogonem.

- Mikuś, Mikuś, przestań proszę, uspokój się – lekko, ale stanowczo Adam uspokajał psa – No już dobrze, dobrze, uspokój się, Mikuś.

       Mikuś był średniej wielkości owczarkiem niemieckim i zarazem ulubieńcem całej rodziny. Połasił się jeszcze chwilę i wrócił na swoje dotychczasowe miejsce. Miał to być pies obronny i pilnować obejścia wokół domu, ale tak mądre i rezolutne stworzenie dobrze wiedziało jak określić swoje miejsce w tym ludzkim stadzie. Od początku swoim przyjaznym charakterem zjednał wszystkich i starszych, i młodszych domowników. Tak też się stało, że był ulubieńcem tego domu.

       Adamowi udało się odczepić od psa i wreszcie mógł spokojnie przejść do kuchni. Wszedł i usiadł przy stole.

- Gdzie jest ojciec ? – zapytał z nutką zaciekawienia.

- Poszedł na chwilę do sąsiada, pana Czesia – odpowiedziała mama – miał coś przyciąć, czy odebrać przycięte. A zresztą to nie jest ważne. Powiedz mi lepiej synku o czym tak zawzięcie myślałeś na tym rannym spacerku, co ?

- Oj mamo, mamo przecież wiesz, że problemy same się nie rozwiążą. Trzeba je po prostu spokojnie przemyśleć i przetrawić, swoją decyzję i swoje postępowanie, co ? A może jest coś jeszcze, o czym ja nic nie wiem ?

- Mamo, wiesz przecież, że zawsze jest o czym pomyśleć, tylko trzeba znaleźć troszeczkę wolnego czasu i mieć natchnienie. Czas i myśli a na to potrzeba niestety czasu i spokojnego umysłu. Sam już wielokrotnie to przerabiałem i wiem, że za nic nie wolno pochopnie i szybko podejmować decyzji. Tak to już jest, niestety.

- Dobrze, dobrze powiedz lepiej co cię tak mocno nurtowało i zrobiło tyle zamieszania, że aż musiałeś iść na spacer.

- Mamo, wiesz dobrze, że nieraz potrzeba pobyć sam na sam ze sobą, żeby przemyśleć biegnące wokół myśli codziennych. Czasami sprawiają one, że pewne sprawy po przemyśleniu wydają się być czymś błahym i nieistotnym, a inne urastają do wielkiego problemu trudnego do rozwiązania przez samego siebie.

- No właśnie – wtrąciła mama – od tego też są wspólne rozmowy, które pomagają nam rozwiązywać problemy. Ważne jest przy tym, aby nie narastały one i nie wywoływały w nas stresu i wyrzutów sumienia, Każda podjęta w naszym życiu decyzja powinna być głęboko przemyślana, szczególnie ta mająca wpływ na nasze dalsze życie.

- Tak, zgadzam się z Tobą. bo w zupełności masz całkowitą rację. Właśnie dlatego poszukałem dla siebie wolnej chwili, żeby w czasie spaceru pozbierać w sobie myśli i spróbować znaleźć jakieś rozsądne rozwiązanie.

- I co takiego wymyśliłeś ? W czym tkwi problem, który chcesz rozwiązać ? Jestem bardzo ciekawa jakie znalazłeś rozwiązanie lub rozwiązania tego, co sprawia ci tyle kłopotu ? – zapytała, nieco już zaniepokojona mama.

- A tak ! Pewnie, że wymyśliłem !  – powiedział i zastanowił się przez moment, po czym po chwili dodał z uśmiechem – Myślę, że znalazłem rozsądne rozwiązanie. Ciągle trapią mnie sprawy z mojej przeszłości. Mam nieodpartą siłę, żeby zrobić sobie powrót do przeszłości. Bardzo chciałbym jeszcze raz zobaczyć nasz stary dom, Trochę to dziwne, ale po prostu czuję taką potrzebę. Wiem dobrze, że i tak już nic się nie da zmienić, ale miło jest czasami wrócić do przeszłych czasów. I co o tym myślisz mamo ? – zapytał z zaciekawieniem.

- Cóż, skoro czujesz taką silną potrzebę powrotu do przeszłości to do niej wróć, Pamiętaj jednak, że poza nawrotem wspomnień nic ci to istotnego nie da. No chyba, że masz zamiar skorygować w sobie przeszłość. Pytanie : co ci to da i co chcesz przez to osiągnąć ?

- Właśnie – wtrącił spokojnie Adam – Cały czas nad tym się zastanawiam. Pewnie jednak na razie nie zrobię sobie powrotu do przeszłości w sensie obecności ciałem. Mam jednak ogromną chęć duchowo cofnąć się w czasy i lata minione. To powinno dać mi obraz i pogląd na to co było. A kto wie, czy to przeanalizowanie tego wszystkiego od podstaw nie nasunie mi innego spojrzenia na to co dzieje się teraz ?

- Tak, masz zdrowe i rozsądne podejście do tego co robisz – potwierdziła z radością zadowolona i uśmiechnięta mama – Wiesz, dobry z ciebie chłopak, syneczku !

- Dzięki, mamuś ! Cieszę się, że udało mi się powoli rozwiązać nurtujące mnie problemy. – podszedł do mamy i ucałował ją czule w oba policzki.

Usiadł ponownie przy stole i zamyślił się na małą chwilkę. Poczuł ulgę, że ma już za sobą podjętą decyzję, która od dłuższego czasu za bardzo go nurtowała.

„ Właściwie – pomyślał w duchu – to przecież nie mam aż tak wielkiej potrzeby, żeby dokonywać w sobie przemian. Jestem dobrym i porządnym człowiekiem, mam wspaniałą rodzinę i wymarzony domek na skraju lasu. Mam pracę, która daje mi wiele radości i ogromną satysfakcję. Czego tu więcej chcieć od życia ! No powiedz sam ! ”.

- Cześć ! – głośno powiedziane pozdrowienie i hałas zamaszyście otwieranych drzwi przez ojca wyrwało go z zadumy.

- Cześć – odpowiedział lekko wystraszony – Długo cię nie było. Załatwiłeś u pana Czesia to co chciałeś, czy wracasz z niczym ?

- Właściwie to tak do końca nie udało mi się załatwić tego co chciałem, bo nie miał wiertarki jaka przydałaby się do nawiercenia otworów w naszej łazience. Cóż, musimy się jakoś przemęczyć. – odpowiedział z kwaśną miną ojciec.

- Oj tato ! Przecież można kupić za niewielkie pieniądze taką wiertarkę w sklepie i po kłopocie – odparł Adam, dodając – Przyda się jeszcze na przyszłość.

- Mamo ! Magda pojechała z Piotrkiem do miasta ? Nie mówiła kiedy wrócą ? – spytał teraz zwracając się do matki Adam.

- Pojechali – odpowiedziała mu mama – Powinni wrócić z zakupami około jedenastej, na kawę. Ania jeszcze smacznie sobie śpi, a jak się obudzi to dam jej śniadanko.

- Dobrze, bo to przecież jest mój pierwszy wolny weekend od dłuższego czasu. Zajęcia na uczelni przez siedem dni w tygodniu są nieco stresujące. Całe szczęście, że są wakacje, bo nie wiem czy miałbym tyle siły, żeby funkcjonować przez dwanaście miesięcy na pełnych obrotach.

- Widzisz, że nie jest wcale tak lekko – wtrąciła spokojnie mama, dodając – Sam w końcu wybrałeś ten zawód, a wiem jakie to trudne zajęcie, byłam przecież nauczycielką. Żałujesz swojego wyboru ?

- Ależ skąd mamo ! – pewnie odpowiedział Adam Bycie belfrem to trudny, ale interesujący zawód. Mnie sprawia wiele radości i ogromną satysfakcję. Spełniłem przecież po latach swoje marzenia.

- No właśnie. Masz to, czego wcześniej chciałeś. – zakończyła temat mama i z uśmiechem położyła przed nim świeżo zaparzoną herbatę.

„ Fajnie, wszystko gra jak w zegareczku ” – pomyślał uspokojony.

       Magda była jego żona już od kilku lat, urodziła im syna Piotra i córkę Annę. Piotruś ma już sześć lat, a Ania niecałe dwa latka. Piękna, inteligentna i wierna żona, śliczne dzieciaki to jeszcze parę lat temu wydawałoby się samemu Adamowi mało realne. A jednak jest tak wspaniale, życie toczy się normalnym biegiem. Zamyślił się przez chwilę, że wszystko udało mu się zrealizować tak jak to sobie wcześniej zaplanował. Dobrze, bo przecież jest wykładowcą na wyższej uczelni z tytułem doktora i poważanym wszędzie inteligentnym człowiekiem. Rodzice są już od kilkunastu lat na emeryturze i odpoczywają, pomagają wychowywać bardzo rezolutne i mądre wnuczęta. Żona Adama jest nauczycielką w szkole średniej, po ukończonych studiach wyższych ma ugruntowaną pozycję zawodową. Humanistka z wykształcenia doskonale rozumiejąca życie i ludzkie sprawy, a nade wszystko bardzo rodzinna i wspaniała kobieta, wiedząca czego chce od życia, od siebie i od innych. Dla nich obojga, dla Magdy i Adama, najważniejsza była, jest i zawsze będzie ich rodzina. Oboje bardzo dobrze rozumieją się i zgodnie podążają razem optymistycznie patrząc na świat i otaczających ich wokół ludzi. Rodzice Adama są dla nich niepodważalnym autorytetem. Jeśli tylko jakaś sytuacja jest problemowa, bądź wymaga wyjaśnienia lub rozwiązania, to w takim momencie wszyscy wspólnie siadają przy rodzinnym stole i dyskutują, aby znaleźć najkorzystniejsze i najlepsze wyjście. Zawsze, jak do tej pory, udawało się rozwiązywać wszystko właściwie i skutecznie. Właśnie tak spokojnie i w taki sposób poukładany od dłuższego czasu  biegło dalsze życie całej rodziny. Wszyscy byli ze sobą bardzo mocno związani emocjonalnie i wspierali się nawzajem, co czyniło ich wspólne współistnienie bardziej wartościowym, celowym i trwałym.

  

Rozdział 3.

 

       Przeżycia z przeszłości krążyły w nim jak film o nim samym. Zamyślił się i powoli wprowadził się w łagodny stan błogości i zaczął medytacje, tak jak w chwilach, gdy tego potrzebował. Poczuł uczucie radości we wnętrzu swojej duszy i powoli odpływał spokojnie w obszary relaksującego błogostanu. Obrazy same zaczęły tworzyć pewną całość. Wtopił się we własne myśli …

       … Wszystko wyglądało tak jak dawniej. … zastanowił się przez moment, czy czegoś tu i teraz w tym miejscu nie przeoczył. Wydawało mu się jednak, że nie. Zamyślił się i przed oczami stanął mu obraz sprzed kilkunastu lat … Stara kamienica z lat 20-stych poprzedniego stulecia i mieszkanie na drugim piętrze, w którym mieszkał od dziecka razem z rodzicami. Było już kilkanaście lat nowego wieku, a kamienica wyglądała tak jakby czas się dla niej zatrzymał : odrapane tynki, stare okna malowane nie wiedzieć ile lat temu, a na klatce jak zwykle unoszący się zapach uryny po piwnych smakoszach. Tak, domofon jak zwykle nie działa, a drzwi są otwarte jak na przyjęcie wielkiego orszaku nie wiedzieć skąd i dokąd idącego. Pamiętam – myślał sobie – to wejście na górę, na drugie piętro. O dziwo, klatka schodowa była pomalowana i odnowiona. Zapach świeżej farby jeszcze  „kręcił” w nosie, ale nie był już tak intensywny. Wchodził powoli na górę i zastanawiał się jak to teraz będzie. Wydawało mu się, że przecież tak niedawno wyjeżdżał, a czas tak szybko minął. Nie było go w tym domu kilka lat, a tutaj czas jakby zatrzymał się w miejscu. Nic, kompletnie nic się nie zmieniło. Ogarnęła go nostalgia i melancholia. To takie miłe i przyjemne doznanie powrotu do swoich korzeni. Sam nie zauważył kiedy znalazł się przed drzwiami dawnego mieszkania. Zatrzymał się i znieruchomiał, bo nie mógł zrozumieć dlaczego na drzwiach nie ma jego nazwiska tylko jest jakieś inne. Co jest ?  Co się stało ? Dlaczego nie ma tabliczki z jego nazwiskiem ? Właśnie wtedy uświadomił sobie dlaczego tak jest. Zastanowił się przez chwilę, działał jak w amoku, i pomyślał, że przecież on od dawna już tutaj nie mieszka. Jak tu przyszedł i jak tu trafił ? „Zapewne przyszedłem na podstawie odruchu i na pamięć”- powiedział sobie w duchu. Tak też się stało i wtedy usłyszał hałaśliwych dwudziestokilkuletnich młodzieńców, dzieciaki sąsiadów z trzeciego piętra. Właściwie to specjalnie nie lubił tych dzieci. Wyglądało na to, że ich nawet nie toleruje. Tak, sam problem powstał już o wiele wcześniej. Wychowanie tej młodzieży przez ich rodziców od najwcześniejszych lat budziło w nim bardzo wiele zastrzeżeń. Cóż z tego skoro to nie były jego dzieci i nie miał żadnego wpływu na ich zachowanie. Na dobrą sprawę to były one zostawione same sobie i w zasadzie w ogóle nie były wychowywane. Dzieciaki wcześniej pozostawione samopas teraz, gdy już dorosły to zapewne one dawały się we znaki swoim rodzicom. Adam pomyślał przez moment jak to dobrze, że te dawne urwisy nie są jego dziećmi. W gruncie rzeczy od zawsze zastanawiał się jakby to mogło być gdyby sam miał dzieci. Brzmiało to wtedy wręcz retorycznie. Jednak czas pokazał, jak bardzo się mylił i po kilku latach też będzie szczęśliwym ojcem Piotrusia i Ani. I tak wspomnienia z lat młodzieńczych i wieku średniego pozwoliły mu przypomnieć sobie, że kiedyś tu mieszkał. Przyszedł do starego domu, w którym żył i mieszkał czterdzieści kilka lat. Było to silniejsze od niego samego, ale stwierdził jedno, że specjalnie nic się nie zmieniło. Oczywiście poza tym, że jest już starszy i bardziej doświadczony. Zastanowił się jeszcze nad tym wszystkim przez małą chwilkę i powoli zaczął schodzić z drugiego piętra na dół. „Jestem jeszcze zbyt romantyczny”- ta myśl kołatała mu w głowie. Poczuł się przez moment nieswojo i wychodząc z budynku raz jeszcze obejrzał się za siebie spoglądając na starą, lekko już zdewastowaną i podupadającą kamienicę. Powoli szedł przez rynek, a nawet rozmarzył się. W pamięci miał jeszcze niezbyt miłe wspomnienia, które teraz powróciły. Kilkanaście lat wcześniej przeżył zdarzenia, po których wydawać by się mogło, że nie uda mu się podnieść. A jednak pozbierał się w ciągu kilku lat. Czas spowodował, że przetrawił wszystkie sytuacje i problemy, których sam sobie był winien. W momencie, kiedy uświadomił sobie, że sięgnął dna doszedł do wniosku, iż pora się wreszcie odbić się od tego dna, bo gorzej już być nie może. Zdarzenia, które miały miejsce jakiś czas temu pozwoliły mu być silniejszym i mocniejszym psychicznie i fizycznie.

       Dla niego te kilkanaście lat temu to już odległe lata, a w tym właśnie czasie wydarzyło się tak dużo, że nie sposób koło tego przejść obojętnie. Najpierw związał się z kobietą, która wydawała mu się idealną partnerką życiową. Dorota miała wszystko to, co mieć powinna kobieta trzydziestokilkuletnia, a przy tym była urodziwą i uśmiechniętą osóbką. Jedyną przeszkodą było jednak to, że była mężatką i miała kilkuletnie dziecko. Dla niego nie miało większego znaczenia czy jest mąż, czy go nie ma. Po prostu zakochał się jak małolat i nie myślał co może się stać, gdy sytuacja wymknie mu się spod kontroli. Aż trudno uwierzyć, że trzydziestokilkuletni facet dobiegający już czterdziestki tak mocno i szczeniacko zadurzy się tak bezmyślnie. Stało się i już. Wierzył mocno i żył tą wiarą jak zauroczony. Zupełnie zwariował na jej punkcie. Później dopiero okazało się, że leczy się psychiatrycznie, bo nie może sobie sama ze sobą poradzić emocjonalnie. Do tego wszystkiego jej mąż maltretował ją psychicznie i fizycznie nie oszczędzając też ich syna. Cała ta sytuacja z czasem zaczęła go przerastać. Zaczął zbyt wiele przekazywać jej swojej pozytywnej energii życiowej nie otrzymując nic w zamian. Czas okazał się dla niego wrogiem, bo tracąc swoją energię zaczął się wypalać psychicznie. W sumie to nie koniec zdarzeń z tego okresu, bo pod koniec jednego roku, drugiego w ich znajomości, doszło do wydarzenia, które zapamięta do końca swojego życia. W czasie jednego z sobotnich wieczorów, gdy wracał do domu z wizyty od znajomych, został napadnięty pod drzwiami swojego mieszkania i dotkliwie pobity. Jakimś cudem, po odzyskaniu przytomności, wszedł do mieszkania i próbował dojść do siebie. Na szczęście w porę pojawili się w domu jego rodzice i wezwali karetkę, która zawiozła go do szpitala. Tam został doprowadzony do takiego stanu, by mógł po kilku tygodniach wrócić do normalnego życia. Nie było to zbyt zachęcające, bo założyli mu gips na zwichnięty prawy bark unieruchamiając prawą rękę i złożono połamany nos, a także zszyto w dwóch miejscach rozbitą głowę. To było dla niego straszne przeżycie. W tym samym czasie zaczęły się problemy z jego wspólnikiem, który jak się okazało przez dłuższy czas oszukiwał go finansowo, Adam tego wcześniej nie dostrzegał. W czasie pobytu w szpitalu miał wiele czasu, aby sobie wszystko przemyśleć i poukładać swoje życie i swoje sprawy. Właśnie wtedy jego kobieta stwierdziła, że nie jest jej do niczego potrzebny chory facet i postanowiła zakończyć tą znajomość. Cały misterny plan na wspólną przyszłość legł w gruzach, bo kobieta okazała się osobą nieodpowiedzialną i nieodpowiednią dla niego. Zrozumiał, że jednak go wcale nie darzyła żadnym uczuciem, bo wtedy kiedy potrzebował jej najbardziej okazała się rozchwiana emocjonalnie i patrzała wyłącznie samolubnie, nie licząc się z jego uczuciami. Przeżycie to było o równej sile, a może i nawet silniejsze od samego pobicia. Po wyjściu ze szpitala odbył zasadniczą rozmowę ze swoim wspólnikiem, z którym rozstał się z końcem roku. Wspólnik oszukał go na bardzo dużą sumę pieniędzy i tak jak bezczelny oszust nie miał z czego oddać zagrabionych pieniędzy, bo cały majątek przepisał na swoją matkę. Z nowym rokiem, jeszcze poturbowany psychicznie, zaczął działać samodzielnie. Bardzo dużą pomoc okazali mu jego rodzice, którym za to pozostanie dozgonnie wdzięczny. Wsparcie rodziców okazało się być najsilniejszą i najmocniejszą motywacją do zmian w swoim życiu i do jego naprawy. Fizycznie, po kilkumiesięcznym okresie rehabilitacji doszedł powoli do siebie. Trudniej jednak było naprawiać się psychicznie. Zaczął ponownie czytać ksiązki z tematyki psychologii sukcesu, przypomniał sobie o numerologii i o runach, a także o religiach wschodu. Wtedy właśnie przydały mu się medytacje i wyciszenie psychiki. Techniki medytacyjne okazały się bardzo pomocne tym bardziej, że wcześniej też je stosował z dobrym skutkiem.

       Przeszłość odbiła się w jego psychice dużym piętnem. Zaczął odtwarzać obrazy jeszcze wcześniejsze i wrócił nawet do czasów swojego pierwszego małżeństwa. Było to jeszcze wcześniej, niż opisywane wyżej wydarzenia. Miał żonę bardzo krótko, a potem był szybki rozwód. Niestety nie potrafił porozumieć się ze swoją żoną. To była też i jego wina, choć i jego pierwsza żona Marta nie do końca była w stosunku do niego w porządku. Podatna na wpływy swojej matki była całkowicie jej podporządkowana. Adam wychodził z założenia, że skoro są razem i są małżeństwem, to wspólnie dorabiają się wszystkiego i dążą do wspólnych celów w życiu. Właśnie o te wspólne cele poszło. Każde z nich miało inne spojrzenie na przyszłość i to ich poróżniło, chociaż wcześniej wydawały się one zbieżne. Ona chciała tylko spokoju, pracy i mężczyzny „złotej rączki” w domu. On natomiast nigdy nie miał zacięcia do domowych tzw. „męskich” robót, bo ciągle jeszcze szukał swojego celu i miejsca w życiu. Chciał robić coś więcej, niż tylko pracować od szóstej do czternastej i powielać codziennie te same czynności w zakładzie pracy, w którym pracował. Oliwy do ognia bardzo często dolewała do ich wspólnego ogniska teściowa, która ciągle wtrącała się i narzucała im swoje własne zdanie, a przy tym jednocześnie nie znosiła sprzeciwu. Spokojny i ułożony chłopak nie potrafił w żaden sposób wytłumaczyć żonie, że to jest ich wspólne życie i teściowa nie powinna im dyktować co mają, co mogą i co powinni zrobić. Niestety do Marty to w żaden sposób nie docierało. Przed ślubem ich półtoraroczna znajomość nie zapowiadała takiego przebiegu wydarzeń. Dopiero po ślubie wszystko prysnęło jak bańka mydlana. Wytrzymał dwa miesiące i wyprowadził się ponownie do swoich rodziców, którzy przyjęli go z otwartymi ramionami i ze zrozumieniem. Przyjęli go tym bardziej, że coś wcześniej przeczuwali i domyślali się o powodach rozsypującego się z pozoru normalnie wyglądającego związku. Na dobrą sprawę już wcześniej było widać stale i szybko opadające z sił małżeństwo ich syna. W gruncie rzeczy niezbyt przepadali za synową, bo w ich oczach nie pasowała do niego i jej rodzina też pozostawiała wiele do życzenia. Stało się tak, jak się stało i nic nie było w stanie tego już zmienić. Rozwód sąd uznał bez orzekania o winie po dziewięciu miesiącach od zawarcia ślubu i Adam był wolny, choć bardzo to przeżył psychicznie, Na szczęście nie mieli dzieci, więc nie bolało go aż tak mocno. Jego rodzice byli dla niego po tym wydarzeniu jedynym wsparciem i pomogli mu się pozbierać. I tak kolejny już raz pozbierał się po kilku miesiącach i zaczął nowy etap swojego życia. Nawet nie myślał, że jeszcze kiedykolwiek ożeni się, będzie miał żonę, a nawet dwójkę dzieci. Czas jednak zagoił i zabliźnił jego rany, spotkał na swojej drodze życia Magdę i ożenił się ponownie, szczęśliwiej niż poprzednio. Ale przecież o tym przeczytałeś już wcześniej na stronicach tej opowieści.

       Tak głęboko zatopił się w medytacji i rozmyślaniach, że nawet doznał wrażenia jakby działo się to tu i teraz. Zawsze wspomnienia i ich analiza pomagały mu odzyskać równowagę psychiczną. Były też przestrogą na przyszłość. Pamiętał o tym i pielęgnował w sobie tą moc, która dawała mu siłę. Powoli wracał do rzeczywistości. Otworzył oczy i radośnie rozejrzał się wokół. Uspokoił się. Siedział w swoim ulubionym fotelu, a przez okno widać było zachodzące właśnie słońce.

 

Rozdział 4.

     

       Medytacje zawsze wprawiały Adama w dobry stan i pozwalały mu na spokojne spojrzenie w przeszłość. W tym stanie wielokrotnie też doznawał uczucia jakby ponownie cofał się w czasie. To właśnie  swobodnie dawało mu przejść bezboleśnie przez lata minione. Analizował swoje życie tak jak potrafił najlepiej, ale nie był przecież psychologiem ani psychiatrą. Miał jednak bardzo dobrą znajomość parapsychologii, którą zajmował się hobbystycznie już od dawna. Można nawet powiedzieć, że to hobby przerodziło się w ogromną pasję. Pasję lubianą i docenianą nie tylko przez niego samego, ale także przez innych, którzy go znali.

       Trzeba byłoby wrócić do początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, żeby zrozumieć ówczesne podejście do życia naszego bohatera. Adam był jedynakiem i bardzo brakowało mu rodzeństwa. Możliwe, że mogło to mieć wpływ na jego późniejsze życie. Z pierwszą żoną ożenił się mając dwadzieścia sześć lat. W tym wieku wydawać by się mogło bardzo dobrym, ale wbrew pozorom nie był jeszcze gotowy do tak poważnej decyzji. Nie potrafił jej sprostać, a jednak ją podjął i za własny błąd poniósł sromotną klęskę. Niestety, nawet nie próbował ratować swojego małżeństwa.

       Analizując swoje ówczesne życie nasz bohater doszedł po latach do wniosku, że sam na siebie ściągał porażki. Najprawdopodobniej największy wpływ miało jego podejście do wszystkiego co robił. Wtedy był z natury pesymistą, a to przecież nie pomaga. Rzekłbym nawet, że przeszkadza w codziennej egzystencji. Pesymizm rozbija wszystko w człowieku od samych chęci do czegokolwiek, po brak ochoty do jakiegokolwiek działania. Takiemu człowiekowi jest w każdej sytuacji zawsze źle, bo ma pretensje o wszystko i do wszystkich. Pesymista jest bardzo trudnym kompanem do współżycia. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że na dłuższą metę z kimś takim nie da się żyć. Mocne są to słowa, ale na wskroś oddają prawdę o charakterze takich właśnie ludzi, którym w związku z takim pesymistycznym podejściem mało co w życiu udaje się osiągnąć. Mam oczywiście na myśli i sprawy osobiste i zawodowe. Wiecznie niezadowolony i negatywnie nastawiony do świata człowiek sam dla siebie, a także dla swojego otoczenia jest ogromnym problemem. Bardzo często otoczenie nie może dać sobie rady z takim złym i w gruncie rzeczy konfliktowym domownikiem lub znajomym.

Wiadomo, nie od dziś, że optymiści żyją dłużej. Już samo optymistyczne podejście daje człowiekowi bardzo dużo sił witalnych i wiele radości z własnego życia. Wiara w swoje możliwości i optymistycznie patrzenie na świat powoduje lepsze wzajemne relacje między ludźmi.

       Jego spojrzenie na świat i otaczających go wokół ludzi, odkąd zmienił swoje podejście z pesymistycznego w optymistyczne, bardzo poprawiło jego wizerunek u innych, a także w nim samym. Zaczął po prostu odczuwać bliskość wszystkiego i wszystkich. Cieszył się z każdej chwili przeżytej i zrozumiał, że uśmiechem, dobrocią, życzliwością i uczciwością zdziała o wiele więcej niż ponurackim, smutnym i zrezygnowanym pesymistycznym podejściem do wszystkiego, tak jak to było przed laty. Chęć do życia dodała mu sił, a do tego optymizm wzmocnił w nim te siły. Zaczął wierzyć w siebie i ciągle umacniał się w tej wierze. Pełna wiara we własne możliwości dodała mu pewności siebie i umożliwiła zrealizowanie planowanych przez niego kolejnych celów, dzięki którym życie nabierało tęczowych i wyrazistych barw. Można przy tym nadmienić, że dodatkowymi i bardzo ważnymi dla niego były afirmacje, czyli wzmacniające myśli. Wpływały one i wpływają nadal na jego lepsze spojrzenie na siebie, na otaczający go wokół świat, a także ludzi i ich zachowania. O tym jednak przeczytasz, Drogi Czytelniku, na dalszych stronicach tej opowieści.

       Jego własne przemyślenia i medytacje pomagały i pomagają mu też obecnie mądrzej spoglądać na wszystko. Wnioski, które wyciąga w toku tych procesów przyczyniają się do podejmowania rozważniejszych decyzji. Te z kolei mają głębokie uzasadnienie w dalszym jego postępowaniu i zachowaniu. Przewidywanie pewnych posunięć na przyszłość jest związane z głęboką i wnikliwą ich analizą. Pozwala ona podjąć i przyjąć słuszne, a także właściwe rozwiązania. Pomyśl zatem sam i dobrze zaplanuj nim coś zaczniesz realizować. Bacz jednak, byś zrobił to tak, że w przypadku gdy zmieniają się okoliczności i trzeba będzie coś skorygować to masz i na tą okoliczność opracowany plan działania. Plan awaryjny jest właśnie potrzebny na takie nieprzewidziane zdarzenia i trzeba być na to przygotowanym, żeby nie wpaść w panikę. Nie skoordynowane postępowanie może bowiem prowadzić do zaniechania przez nas wcześniej podjętych działań i zamierzeń. Należy tego unikać za wszelką cenę i przygotować się na różne warianty, które muszą wynikać także z naszych możliwości. Róbmy to co jesteśmy w stanie zrobić i co nie przekracza naszych realnych możliwości. Jeśli nasze plany, cele są realnie możliwe do zrealizowania to nie bójmy się iść do przodu. Nasza przyszłość należy tylko do nas i zależy tylko od nas. Pamiętajmy o tym cały czas !

       Dokonując wyborów, kierujmy się własnym rozsądkiem, a nie opiniami ludzi, którzy nam imponują, Oni przecież nie są nieomylni ! Trzeba w sobie odkryć i mieć, a także pielęgnować, zdolność przewidywania wszystkich okoliczności wynikających z dokonywanych przez nas wyborów.  To nasza, bo przez nas samych obrana droga ze wszelkimi konsekwencjami, które z tym naszym wyborem się wiążą. Zatem bądźmy rozsądni we wszystkim co robimy i co chcemy zrobić !   

  

Rozdział 5.

 

       Niedziela zapowiadała się bardzo ładnie. Od rana pięknie świeciło słońce i już w południe dzień był ciepły i pogodny. Po prostu chciało się żyć. Jednak coś zwiastowało, że nie będzie to taki najzwyklejszy i najnormalniejszy dzionek tego lata.      

       Byli już po niedzielnym wspólnym obiedzie. Adam zaczął zachowywać się bardzo dziwnie. Magda zauważyła, że zamyślił się mocno i głęboko. Zupełnie tak jakby teraz był gdzieś indziej. Twarz mu spoważniała i przez moment odniosła wrażenie, że wygląda obco i bardzo tajemniczo.

- Misiu, misiu ! – usłyszał nagle – coś ci się stało ? Czemu tak się zachowujesz ? – zapytała gorączkowo przebierając rękoma Magda.

- Nic się nie stało Madziu, to tylko przeszłość mnie dręczy i daje mi się mocno we znaki – odparł jej Adam – Wiesz co, może przeszlibyśmy się na długi spacer ? Na pewno dobrze mi to zrobi.

- Idziemy ? – zapytał.

- Dobrze, tylko daj mi pięć minutek, bo muszę jeszcze dokończyć jeden konspekt na nowe zajęcia. – odpowiedziała mu Magda.

- Już się przygotowujesz do nowego roku szkolnego ? Masz jeszcze tyle czasu. Poczekam spokojnie, ale pamiętaj masz tylko pięć minut – uśmiechnął się promieniście ... i poszedł sam przyszykować się do wyjścia.

       Po kilku minutach szli powoli drogą, która prowadziła do pobliskiego lasu. Rozmawiali sobie półszeptem, uśmiechając się do siebie raz po raz.

- Powiedz mi kochanie – spytała Madzia – Co takiego sprawia, że jesteś taki dzisiaj skwaszony ? Ale bez wykrętów ! Znam cię dobrze i wiem, że masz problem. Powiedz mi o co chodzi, a spróbuję ci pomóc. Oczywiście na ile i jak mogłabym ci  jej udzielić.

- Wiesz, dobrze, że jesteś, Madziu – zaczął Adam - Mam czasami takie powroty do przeszłości. Troszeczkę mnie one denerwują i pewnie ciebie też. Na szczęście są już bardzo rzadko i jak sama widzisz daję sobie z nimi jak na razie radę.

- Niezupełnie tak jest jak mówisz. – wtrąciła Magda – Mam wrażenie, że walczysz ze sobą. Wygląda to tak jakbyś miał swoje drugie „ja”. Powiem ci, że w sumie wrażenie jest całkiem ciekawe tylko czasami zastanawiam się który jest który. Jeden jest wesołkiem i radosnym żartownisiem, a drugi jest poważnym i poukładanym profesorem. W zasadzie mnie te twoje „dwa w jednym” odpowiada i jest moim ukochanym kochaniem – powiedziała i ucałowała go namiętnie w usta. – Mmmm, słodki jesteś, wiesz ?

- Wiem, wiem. – odparł wesoło Adam i dodał – Ty też jesteś słodziutka ! Fajnie, że tak mówisz, bo już myślałem, że może to jest dla ciebie kłopotliwe. Dziękuję ci kochanie !

Nie pozostał jej dłużny i też namiętnie ją pocałował. Zapadła cisza i przez jakiś moment szli w kompletnym milczeniu wsłuchując się w radosny śpiew różnych gatunków ptaków.

- Tak, znasz mnie dobrze, Madziu – przerwał tą powoli wydłużającą się ciszę i dalej ciągnął swój wywód – Mówisz, że jestem „dwa w jednym”. Ładnie to zabrzmiało nie ma co. Na dobrą sprawę wydawało mi się, że już nie rozdwajam się tak często jak kiedyś.

- Niestety daje się to jeszcze zauważyć. – wtrąciła cichutko żona.

- No właśnie, sama widzisz – Adam na chwilę zamilkł, poczym dokończył - Przeszłość czasami mi doskwiera. Na szczęście mam was i dość szybko mi to mija. Zastanawiałem się sam : czemu tak jest ? Pewnie jest tak, że zbyt mocno wcześniej wszystko przeżywałem emocjonalnie. Teraz nadal w gruncie rzeczy jestem romantykiem, ale już bardziej realistą niż marzycielem. Spełniłem przecież swoje wcześniejsze marzenia i tak jest teraz dobrze. Chociaż nie powiem, bo marzy mi się jeszcze profesura. Wydaje się mało realna.

- Dlaczego ? – spytała Magda – Przecież publikujesz i wydajesz swoje wykłady, podręczniki w wydawnictwie na uczelni. Uważam, że wcale nie mierzysz za wysoko. Jest w sam raz. Może mogę ci w jakiś sposób w czymś pomóc ? Co ?

- To miłe co mówisz. Właśnie waham się co mam robić. Wiesz, że pomagasz mi podjąć decyzję, a to jest dla mnie bardzo ważne. Masz rację, że już jest najwyższa pora pomyśleć o dalszym etapie w moim życiu. Cieszę się, że mi w tym też pomożesz dziękuję ci za to, myszko moje kochana. – i znowu uraczył żonkę pogodnym uśmiechem i namiętnie ją ucałował w jej słodziutkie usta.

Szli dalej wtuleni w siebie, w myślach wspierając się wzajemnie. Mieli oboje wrażenie, że razem osiągną jeszcze więcej niż do tej pory. Wiadomo im było przecież, że zawsze wsparcie i pomoc rodziny jest w życiu najważniejsza.

„Żyjąc dla innych, żyjesz także dla siebie” – przypomniał sobie od dawna pomocne mu zdanie, idąc razem z zatopioną w jego objęciach Magdą. Uważał, że jest w stanie jeszcze wiele osiągnąć. Czuł się mocny i silny, a nawet bardziej umocniony, bo miał jak zwykle duże wsparcie swojej ukochanej Magdy. Miał takie wrażenie jakby ten dzień był niezwykły i nie taki normalny, niż wcześniejsze niedziele.

       W gruncie rzeczy Adam rozmyślał, czy też da sobie radę i połączy wszystko : i sprawy rodzinne , i zawodowe. Zaczął się zastanawiać, czy jego praca naukowa nie odbije się na jego życiu rodzinnym. Jednocześnie był pewien tego, że to wszystko uda się razem pogodzić i życie potoczy się normalnym, zaplanowanym torem. Wiedział, że nie będzie tak jak o wiele wcześniej, gdy więcej było w jego życiu przypadku, niż zaplanowanych i przemyślanych decyzji. Dopiero podjęcie studiów po wydarzeniach z przełomu wieków, o których przeczytasz, Drogi Czytelniku, na kolejnych stronicach, doprowadziło go do określenia i sprecyzowania jaśniej dalszej swojej przyszłości. Zaczął stawiać sobie cele i je stopniowo realizował. Najpierw ukończył studia inżynierskie i obronił swoją pracę dyplomową na uczelni technicznej. Na tej samej uczelni również w dwa lata później ukończył studia magisterskie i też obronił pracę dyplomową. W następnym okresie zajął się pracą naukową i zrobił doktorat, a w między czasie studia podyplomowe. Życie go nie rozpieszczało, ale po latach poradził sobie ze swoją psychiką. Doszedł swoją pracą i uporem do wysokiego statusu społecznego. Otrzymał intratną ofertę pracy na wyższej uczelni i teraz jest na niej bardzo cenionym i lubianym wykładowcą. Cieszy się również bardzo dobrą opinią wśród koleżanek i kolegów na uczelni, a także wśród przełożonych. Wszystko to napawa go dumą i radością. Znaleziony cel i jego realizacja sprawiły, że poczuł się wartościowym człowiekiem.

       Tego nam właśnie trzeba razem i każdemu z osobna : znaleźć cel i dążyć do jego realizacji. Musimy starać się ciągle wytyczać sobie nowe ścieżki, nowe zadania, nowe pomysły na życie. Później zaś ogromnie mocno i z zapałem idźmy do przodu, idźmy i nie oglądajmy się na nic i na nikogo. Cel sam w sobie, bez przemyślanych środków przeznaczonych do jego realizacji, jest nic nie wart. Wszystko powinno być przeanalizowane i opracowane w najdrobniejszym szczególe. Oczywiście na ile jest to możliwe i realne. Jeszcze bardzo ważna uwaga – jeśli coś zaczynasz to skończ ! – żebyś nie miał pretensji sam do siebie o to czegoś nie dokończył. Uwierz mi, że niedokończone sprawy bardzo bolą nasze wnętrze i wprowadzają zamęt w naszej duszy, a później pośrednio cierpi też nasze ciało. Oczywiście bardzo ważne też jest wsparcie i podejście naszego otoczenia do tego co robimy, bo bez niego nie poradzimy sobie w trudnych dla nas chwilach, Weźmy pod rozwagę możliwość zaistnienia nieprzewidzianych przez nas okoliczności, na które nie mamy żadnego wpływu. Ważne jest żebyśmy spróbowali przemyśleć tzw. plan awaryjny na taką sytuację. Można by powiedzieć, że życie przynosi nam wiele niespodzianek i trzeba być na nie przygotowanym w każdym momencie i w każdym czasie naszego istnienia. Istotnym elementem powinna być wiara we własne siły i możliwości, bo bez tego naprawdę nic nie osiągniemy i niczego porządnego nie dokonamy. Trzeba bardzo chcieć zmieniać siebie i zmieniać to co możemy zmienić w naszym otoczeniu, ale tak aby nie spowodować dodatkowego konfliktu lub konfliktów wokół nas. Starajmy się być zawsze sobą, w miarę naszych możliwości, a nasze życie będzie o wiele bardziej bliższe naszym oczekiwaniom i przyniesie nam dużo radości. Żyjmy tak, żeby inni przez nas nie cierpieli i zróbmy wszystko aby tak było. Można, a nawet trzeba, postawić się w sytuacji drugiej osoby, to tak jak my byśmy byli tą drugą stroną. Wtedy popatrzmy i przeanalizujmy sposób zachowania i postępowania drugiej strony. Bardzo dużo da nam takie spojrzenie i pozwoli dobrze wywnioskować oczekiwania i potrzeby tejże innej i jakże odmiennej osobowości od naszej. Później będzie nam dużo łatwiej dostosować się do określonej sytuacji, Pomoże to nam także mądrze wybrnąć z ewentualnych trudnych i wyglądających na początku pozornie nie do rozwiązania problemów. Jest w nas taka ogromna siła, że sami niejednokrotnie nie wiemy o tym i nie zdajemy sobie z tego sprawy. Trzeba się kontrolować, swoje postępowanie i zachowanie w stosunku do innych, bo to jest ważne przede wszystkim dla nas i dla naszego dobrego samopoczucia. Zyska na tym również twoje otoczenie, bo będzie cię odbierało w sposób bardziej zrozumiały i dla nich i dla ciebie.

 
Rozdział 6.

 

       Wbrew pozorom okazało się to wcale nie takie trudne. Sam nie wiedzieć jak zaczął myśleć bardzo spokojnie nad tym wszystkim. Adam przypomniał sobie dawno zapamiętaną maksymę :

       „co cię nie zabije, to cię wzmocni”. Słowa te usłyszane niegdyś z ust jednego ze swoich ulubionych wykładowców trafiły do niego bardzo mocno. To była przecież najprawdziwsza prawda ! Zaczął się ponownie zastanawiać nad sobą i swoim życiem. Przeszłość stawała się dla niego lekcją, z której jak mu się samemu wydawało, wyciągnął wnioski i dalej szedł przez życie w zupełnie innej kondycji psychicznej niż przedtem. Zawsze trzeba przemyśleć swoje porażki i nie dopuszczać do tego, aby powtórzyły się one ponownie w przyszłości. Wtedy jeszcze nie wiedział o tym, że „życie nie może nam się przydarzać”. Dopiero później poznał ta mądrość życiową. Wtedy jeszcze praktycznie wszystko lub prawie wszystko w jego życiu było bardziej przypadkiem, niż przemyślanym i przeanalizowanym postępowaniem przed dalszą realizacją. Wiadomo nie od dziś, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Każde działanie i zachowanie pociąga za sobą określone reakcje. Od nas zależy czy będą one dobre, czy też złe, czy przyniosą ze sobą zwycięstwo, czy będzie to porażka. Nie może być przypadku w tym co i jak robimy, a także jak zachowujemy się w stosunku do nas samych i do naszego otoczenia, a przede wszystkim do naszych najbliższych: rodziców i rodziny.

       Przypomniana maksyma sprzed lat, którą nosił głęboko w swoim sercu i w swoich myślach : „życie nie może nam się przydarzać” dodawała mu sił od momentu kiedy zaczął sam decydować o swoim własnym życiu. Doszedł do konstruktywnego wniosku, że teraz właśnie od kilkunastu lat nie ma w jego życiu przypadku. Ucieszyło go to niezmiernie. Kiedyś przed laty przeczytał i zapamiętał - „Każdy psuje życie na swój sposób”. Od tego czasu starał się tak żyć, żeby już nic nie popsuć, także nikogo nie zranić. Wiedział jak to bardzo boli, gdy sprawia się komuś przykrość i przez to wzajemne relacje międzyludzkie ulegają znacznemu pogorszeniu. Ogromnym wyzwaniem było dla niego zawsze aktualne, że  „życie jest przygodą dla odważnych, albo jest niczym !”. Ta myśl też zawsze dawała mu otuchy i prowadziła do przodu. Pozwalała mu ona przezwyciężyć wiele przeszkód, które niejednokrotnie spotykał na swojej drodze. Odważył się realizować wiele swoich planów życiowych i odnosił oczywiście sukcesy. Potraktować życie jak wielką własną przygodę jest nadal dla niego celem bardzo ważnym i pozostanie nim na zawsze. Jego własną przygodą, którą on sam kieruje, i za którą on sam odpowiada. Jeszcze jedna ważna dla niego myśl, która dodawała mu odwagi : „nie wierzę w porażki!”. Tak, to było i jest silne i to co daje mu ogromną moc. Odkąd odrzucił pesymistyczne myśli to porażki przestały go nękać. Właśnie takie afirmacje, czyli myśli wzmacniające jego psychikę pomagały mu w trudnych chwilach i dodawały mu wiary we własne siły. W końcu

„to moje życie – muszę zrobić wszystko sam”, to też wcześniej zapamiętana „złota” myśl, którą bardzo doceniał i zaczął stosować. Trzeba być po prostu  samemu „ kowalem swojego własnego losu ”. Należy dochodzić samodzielnie, a przynajmniej starać się aby tak było, do tego co jest ważne dla nas i naszego życia.

       Kilkanaście lat wstecz przeczytał wywiad ze znanym wówczas aktorem, który go bardzo zaciekawił. Zapisał sobie i zapamiętał na całe życie fragment tego wywiadu, a brzmiał on następująco :

       „ … życie należy do człowieka, ale i zależy od niego. Nie wolno przy tym winić za własne niepowodzenia innych, świata, Boga. Trzeba twardo stać na własnych nogach. Robić z początku kroki może małe ale na własny rachunek …” .

       Tak, małymi kroczkami iść go przodu i dawać sobie samemu radę z przeciwnościami losu. Trzeba po prostu samemu sobie pomóc, samemu znajdować drogę lub z kilku dróg wybrać najlepszą do wyjścia z trudnej sytuacji. Należy też, o ile mamy taką możliwość, poprosić o wsparcie rodzinę lub wiernych i oddanych przyjaciół. Jeśli nie możemy na nikogo liczyć to musimy niestety zdani być tylko i wyłącznie na siebie. Jest to bardzo trudne i wymaga od każdego z nas ogromnej siły woli, wielu poświęceń i wyrzeczeń. Zawsze go samego zastanawiało skąd w nim było tyle siły, aby wychodzić z takich trudnych opresji i sytuacji. Główną motywacją dla niego była chęć zmiany siebie na lepsze i robił wszystko żeby tak się stało. Ogromną pomocą i wsparciem byli dla niego jego kochani rodzice, którym bardzo wiele zawdzięczał. Zawsze byli z nim, kiedy tylko potrzebował pomocy i zrozumienia. Oczywiście nie każdy ma tak wspaniałą rodzinę i nie zawsze może liczyć na ich wsparcie. On należał do tych szczęśliwców, którzy mieli oparcie we własnej rodzinie. To najwspanialsze co mogło go spotkać w jego życiu – nigdy nie był sam.

       „ Każdy psuje życie na swój sposób ”. To też jest ważne zdanie, przy którym warto się zastanowić i zatrzymać na chwilę. Jeśli o tym pomyślał to tylko dlatego, że wiele w swoim życiu popsuł i to w dodatku przeważnie z własnej winy. Dlatego też od momentu kiedy je sam zrozumiał to starał się robić wszystko tak, aby nie psuć nic z własnego powodu i do dzisiaj jest mu z tym bardzo dobrze. Czuł bowiem, że jego własne poprawne postępowanie prowadzi do pozytywnych rozwiązań, pomaga mu godnie i ze świadomością dobrze spełnionego z założenia oraz uporządkowanego życia. Bardzo górnolotnie to zabrzmiało ale była to najszczersza prawda. Starajmy się żyć właściwie i zgodnie z naszym własnym sumieniem, a los będzie nam dalej sprzyjał.

       Mądre polskie przysłowie, znane od lat, mówi :

       „ nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe ”. Wyraźnie więc podpowiada człowiekowi, żeby postępować tak, aby nie ranić innych. Trzeba być sobą, żyć w zgodzie ze sobą i w zgodzie z innymi. Jest to związane z własną samokontrolą, samokontrolą przez całe swoje życie. Przypominał sobie wszystkie sytuacje kiedy pilnował się sam, kontrolował i wiedział, że zrobił wszystko tak jak powinien i z pełną własną świadomością. Odczuwał wtedy ogromną ulgę i radość. Był po prostu sobą, pewny tego co zrobił i co udało mu się osiągnąć własną ciężka pracą nad samym sobą.

       Usłyszał dawno temu na jednym z wykładów z ust swojego wykładowcy wtedy, kiedy sam jeszcze studiował, że przecież

       „ życie jest przygodą dla odważnych, albo jest niczym ! ”. Na dobrą sprawę każdy z nas powinien wiedzieć kiedy i w jakim czasie zaryzykować, żeby znaleźć w sobie tyle siły i zmieniać siebie i swoje własne życie. Jest to bardzo trudne i wymaga od człowieka podjęcia ryzykownej, a jednocześnie jego własnej bardzo odpowiedzialnej decyzji. Sam też ponosi konsekwencje za tą decyzję. Nie jest też bez znaczenia czy decyzja ta była trafna, czy też nie. Niemniej za dobrą, albo za złą odpowiedzialność ponosi on sam i tylko on sam. Nikt inny nie ma prawa i nie powinien mieć na nią wpływu tylko ten, który ją podjął i sam się z nią boryka w swoim dalszym postępowaniu w toku dalszego swojego życia.

       „ Nie wierzę w porażki ! ” – to też ważna afirmacja. Wiara w sukces musi i powinna osłabić w nas obawę poniesienia klęski. Dążenie do celu i stopniowe jego osiąganie podnosi w nas samych naszą wartość, a także bardziej umacnia naszą wartość w odbiorze nas samych przez otoczenie. Zawsze duże znaczenie, we wszystkim co robimy, ma nasza pewność siebie i ogromna chęć odniesienia wygranej w każdej chwili i momencie naszego życia. Mam oczywiście na myśli wygraną, która pobudza nas do dalszego działania i sprawia, że nasze następne kroki są o wiele bardziej stabilniejsze i pewniejsze.

 
Rozdział 7.

 

       Siedział już dłuższą chwilę zatopiony w swoich myślach, zadumany nad sobą i usłyszał dobiegający do niego głos żony.

- Adasiu jesteś tu, czy cię nie ma ? – spytała Magda i wyrwała go z zadumy - Zamyśliłeś się ? Coś cię niepokoi ?

- Nic takiego, kochanie – odpowiedział jej Adam – Na małą chwilkę moje myśli pobiegły w inną stronę, ale już jestem z powrotem. Co tam masz dzisiaj ciekawego do opowiedzenie, po kończącym się już dniu.

- Miałam dzisiaj trudny i ciężki dzień. Wiesz, koniec semestru, same sprawdziany i testy do sprawdzania. Pewnie czeka mnie dłuższe siedzenie do późna w nocy.

- Wiesz co, zjemy sobie kolację, a potem dasz mi te testy i odpowiedzi do nich. Usiądziemy sobie razem, ja ci sprawdzę testy, a ty będziesz sprawdziany. Może tak być ?

- Może być. Dziękuję ci bardzo, ale czy ty nie masz zaliczeń swoich studentów ? Nie masz nic do zrobienia ?

- Ja mam teraz wolniejsze dni, bo u nas na uczelni udało mi się czasowo rozłożyć w sesji egzaminy i przez to wyrabiam się czasowo.

- Idę szykować kolację i weźmiemy się do wspólnego poprawiania. Dzieciaki już śpią ?

- Tak, mama pół godzinki temu położyła Piotrusia i Anię do łóżek.

W tym momencie weszła mama Adama i z uśmiechem zakomunikowała im ściszonym głosem :

- Chodźcie na kolację, bo jest kiełbaska na ciepło i ostygnie.

- Dobrze mamuś, już idziemy – odpowiedzieli zgodnym chórem i roześmiali się wesoło.

Poszli zjeść dobrą kolację, porozmawiali z rodzicami i po półgodzinie wrócili do swojego pokoju. Zabrali się zaraz w ciszy do sprawdzania prac uczniów Madzi. Skończyli około północy, umyli się i położyli spać. Adam tej nocy nie mógł zasnąć i znowu przewracając się z boku na bok zamyślił się.

„Jak to dobrze, że Madzia jest tak wspaniałą, rodzinną kobietą i tyle nas razem łączy. Bycie z nią i dzieciakami daje tyle radości. Dobrze mi się układa i życie nabrało tęczowych kolorów” – pomyślał w duchu.

 
Rozdział 8.

 

       Adam po nieprzespanej poprzedniej nocy czuł się bardzo nieswojo. Usnął dopiero nad ranem. Przebudził się dość późno, Magdy już nie było. „ Pewnie pojechała już na zajęcia ” – pomyślał i dodał także w myślach – „ Poleżę sobie jeszcze z pół godzinki i pomedytuję, bo nie muszę dzisiaj jechać od rana na uczelnię ”. Zatopił się w ciszy, a z dali, przez otwarte okno dobiegały go radosne śpiewy ptaków. Te miłe dla ucha dźwięki wprawiły go w radosny i błogi nastrój.

       Przypomniał sobie dość niezwykłe, ale jakże wymowne zdanie :

       „ Życie zabierze czas w różne miejsca zwykłe i niezwykłe – to wspaniała podróż ”. Tak, właśnie teraz przeniósł się w czasie i czuł, że pokierował i nadal kieruje właściwie swoim życiem. To była i jest nadal jego niezwykła podróż, w którą wybrał zgodnie ze swoją własną wolą. Usiadł wygodnie i kierował, kierował pojazdem nazwanym przez niego „ moje własne ja ”. Zupełnie tak jak w zasłyszanym kiedyś bardzo mądrym powiedzeniu :

       „ Ludzie sukcesu siedzą za kierownicą, a nie na tylnym siedzeniu ”. Zgadzał się z tym, bo przecież był odpowiedzialnym za swoje życie człowiekiem. Już od lat sterował swoim postępowaniem i wiedział, że obrany przez niego kierunek spełniał jego oczekiwania, a także jego najbliższych. Wiadomo, że przecież, że nasze codzienne  „ życie jest pełne niespodzianek ”. Starał się więc, żeby właśnie tych ostatnich było jak najmniej. Przewidywanie tego, co może przynieść przyszłość pozwalało mu spokojnie dostosować się do zaistniałych sytuacji. Zawsze miał w sobie taką oto złotą myśl, która pozwalała uwierzyć w siebie, a brzmiała ona następująco :

       „ Pamiętaj kiedy coś zaczynasz, nie pozwól ulecieć nadziei, żebyś dobrze skończył ”. Silne i mocne, a jednocześnie wzmacniające słowa, które pozwalały mu iść pewnie do przodu. Kiedy coś zaczynał w swoim życiu to dążył do tego żeby zakończyć tak, jak sobie wcześniej zaplanował i ułożył w najdrobniejszych szczegółach. Duże znaczenie miały dla niego też inne zdania - maksymy, którymi się kierował, i o których zawsze pamiętał. Jedną z nich była :

       „ Kiedy możesz wszystko stracić zapominasz o przyjaźni ”. Zrozumiał jej sens wtedy kiedy rozpadała się jego spółka. Myślał wcześniej, że jego kontakty ze wspólnikiem były czymś więcej niż tyko koleżeńskim układem. Zawiódł się bardzo na nim i zrozumiał, że nie warto liczyć na przyjaźń gdy w grę wchodzą korzyści finansowe. Niestety zbyt późno to pojął i musiał pogodzić się ze stratą finansową, a także sam poniósł straty moralne mocno to wszystko przeżywając. Wtedy też pojął głębszą treść kolejnego zdania zapamiętanego już dawniej :

       „ Kto widzi zło, ten je przyciąga ”. Prawdę w nim zobaczył też podczas analizy całej działalności swojej spółki, bo wtedy dane mu było doświadczyć ile zła mu wyrządził jego wspólnik. Wcześniej to dostrzegał, ale nie reagował na to stanowczo i zdecydowanie. I to był jego błąd, za który zapłacił później, czyli w chwili rozpadu spółki. Lepiej późno to sobie uzmysłowić,  niż wcale i cierpieć nadal. Żyjąc z tym dalej można by popaść w jakieś katastrofalne kompleksy i poniżenie własnej godności osobistej. Pamiętał przecież, że wtedy był bardzo pesymistycznie nastawiony do życia i do samego siebie. Jak mówi inne mądre i ważkie zdanie, które sobie również przypomniał :

       „ Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć ”.

Mądry człowiek bowiem wie co ma zrobić, gdy mu się coś przydarzy. Postara się znaleźć to co przez przypadek nieopatrznie zgubił lub przeoczył. Głupi natomiast znajdując, nie będzie potrafił tego docenić i dość szybko bezmyślnie roztrwoni to co mu los podsunął, by mu się lepiej działo. Z tą ostatnią mądrą myślą niepodzielnie związana jest kolejna, ale jakże ważna przytoczona poniżej.

       „ Bez pieniędzy nic nie kupisz i nic nie znaczysz ”. Owszem, pieniądze wiele szczęścia nie dają, ale pomagają żyć. Jeśli masz pieniądze i rozsądnie nimi gospodarujesz to stać cię na wiele rzeczy. Szastając nimi możesz się ich szybko pozbyć, roztrwonić bezpowrotnie i zostaniesz bez nich. Wtedy nic już sobą nie reprezentujesz i staczasz się, sam na własne życzenie, na kompletne dno. Można bardzo boleśnie przeżyć taki upadek i jeśli sam się nie odnajdziesz, albo nikt ci nie pomoże to możesz stracić chęć do życia, a może i nawet swoje własne życie.

       „ Sukces nie jest tak przyjemny jak sama droga, która do niego prowadzi ”.

Właśnie samo osiągnięcie sukcesu nie cieszy tak bardzo jak poszczególne etapy jego osiągania. Wielką radość sprawia zawsze dążenie do realnego celu. Nie zawsze jest tak jakbyśmy to sobie wymarzyli, czasem bowiem piętrzą się problemy w trakcie jego realizacji. Trzeba je rozwiązywać na bieżąco tak, aby ze spokojem dobrnąć szczęśliwie do końca. Wtedy też odczujemy ogromną ulgę, że dokonaliśmy czegoś dla nas bardzo ważnego i bardzo istotnego. Jeżeli jeden z wyznaczonych przez nas celów już zrealizowaliśmy to wyznaczajmy sobie kolejne i kolejne doprowadzajmy do pomyślnego zakończenia. Jeden sukces powinien pociągać za sobą następne, które nas motywują, mobilizują i dodają nam samym pewności siebie. Po prostu  dowartościowujemy się dzięki naszym osiągnięciom.

       Pogrążonego w głębokich myślach Adama powoli wybudzały głośne odgłosy dochodzące z oddali.


Rozdział 9.

 

       Zawsze kiedy sam sobie zadawał pytanie : „ Jak to się stało, że stałeś się lepszym i wartościowszym człowiekiem ? ” , dochodził do wniosku, że swoją wewnętrzną przemianę zawdzięczał własnej ciężkiej i trudnej pracy nad sobą i swoim charakterem. Cały czas pomocne mu były  „ złote myśli ” , które spisywał sobie z różnych źródeł. Korzystał z nich zawsze wtedy, kiedy czuł taką potrzebę. Dodawały mu one wiary w siebie i umacniały go w jego postanowieniach, a także pomagały w ich realizacji. Dlatego też teraz zacytuję jeszcze kilkanaście kolejnych i postaram się je skomentować w jaki sposób je odbierał nasz bohater.

       „ Lepiej czasem pozostawić rzeczy samym sobie ”.

       „ Pewne rzeczy w życiu, nim zdążymy się do nich przyzwyczaić zmieniają się w czasie krótszym od jednego krzyku ” . W to akurat nie wszyscy wierzą, a także nie wszyscy rozumieją sens i ich treść. Jeśli nie możemy sobie z czymś poradzić to niejednokrotnie w odstępie czasowym, krótszym lub dłuższym, rozwiązanie przychodzi samo z siebie. Czasami przypadek, a może szczęśliwy zbieg okoliczności, pomaga nam ułożyć dalszy bieg zdarzeń i wydarzeń. Spokój i pozytywne myślenie prowadzi do pomyślnych dla nas rozwiązań.

       „ Najważniejszym zadaniem twojego życia jest nie przestawać marzyć. Nigdy, nigdy nie poddawać się i nie przestać marzyć ”.

       „ To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące ”. Marzenia zawsze dają nam możliwość w wejście w inny wymiar czasowy, którym mogą być plany do zrealizowania. Oczywiście po dojściu do celu one nam się materializują i dzięki temu mamy ogromną satysfakcję, że zrobiliśmy wszystko po naszej myśli. Miejmy zatem marzenia i dążmy do ich spełnienia ze wszystkich naszych sił.

       „ Świat można oglądać oczami nieszczęsnej ofiary kradzieży, bądź śmiałka wyruszającego na poszukiwanie skarbu ”. Właśnie też przy naszych marzeniach patrzmy na siebie jak na śmiałka, który wyrusza na poszukiwanie skarbu, szukajmy i znajdujmy go. W nas samych jest siła, która starajmy się jak najlepiej wykorzystać. To jak działamy, jak widzimy to co robimy zależy tylko i wyłącznie od nas. Nie bądźmy ofiarą, a odważnym poszukiwaczem skarbu, własnego skarbu.

       „ Pamiętaj, byś zawsze wiedział jasno, czego pragniesz ”. Jasne myśli są w nas, jasne pragnienia również. Określ je ! Będziesz wiedział czego chcesz i wtedy zrealizujesz swoje plany. Niezmącony umysł zbędnymi sprawami to najważniejsza rzecz jaką powinieneś mieć w sobie samym. Musisz wiedzieć, co chcesz osiągnąć sam dla siebie albo dla swoich bliskich i działaj ostrożnie, z rozwagą i odwagą dochodź do celu, który sobie wyznaczyłeś.

       „ Kiedy się kocha to wszystko dookoła nabiera coraz głębszego sensu ”.

       „ Aby naprawdę kochać muszę się troszczyć o innych, nie wolno mi się uchylać od tej troski, także i wtedy, jeśli to zakłóca mój spokój, moje wygodne zadowolenie ”. Te dwie myśli są pełne treści, których powinniśmy przestrzegać, aby żyć lepiej. Miłością do naszych najbliższych i do bliźnich więcej zdziałamy, więcej niż możemy się sami spodziewać. Troska, przede wszystkim o najbliższych, daje tyle radości i nadaje sens naszemu życiu. Daje również tyle zadowolenia, że aż chce się żyć. Jeśli tego nie zaznałeś to spróbuj żyć dla innych, a sam zobaczysz ile dobra Ci to przyniesie, a o wewnętrznej radości już nawet nie wspominam.

       „ Naszym głównym zadaniem powinno być zwyciężać samego siebie, stawać się co dzień silniejszym od siebie ”.

       „ Niedobre nawyki można zmienić. Wady i defekty można usunąć. Można przestać ulegać krzywdzącym naciskom ”. Powinniśmy analizować swoje zachowanie i niwelować, na ile potrafimy i chcemy, nasze słabostki i przyzwyczajenia. Przezwyciężenie naszych przyzwyczajeń dodaje nam siły, a wyrzeczenie się ich sprawi nam ulgę. Wtedy będziemy mocniejsi i pewniejsi siebie, a co za tym idzie będziemy w stanie lepiej kontrolować to co robimy i jak powinniśmy to zrobić. Zapewniam Cię, że własna samokontrola daje bardzo dużo wewnętrznej satysfakcji.

       „ Mamy oczy, a nie widzimy. Dobry i pobożny człowiek najpierw wewnątrz porządkuje czynności, które potem na zewnątrz ma wykonać ”. Nierozerwalnie wiąże się z poprzednim, bo wspomniana już wcześniej analiza umożliwia uporządkowanie wszystkiego w nas. Później łatwiej nam przejść przez samo wykonanie naszych założeń w jednym lub kilku wariantach, które chcielibyśmy zrealizować. Wybierajmy, dobre i najlepsze naszym zdaniem, drogi wyjścia z różnych sytuacji życiowych. Myślmy jednak przy tym rozsądnie i rzeczowo. Nawiązuje do tego kolejna, przytoczona poniżej ważna myśl :

       „ Kto ocenia każdą rzecz według tego, jaką jest w istocie, nie kieruje się tym co inni o niej mówią i za co ją uważają, ten jest naprawdę mądry … ”. Spójrzmy na wszystko własnymi oczami, własnym rozumem i nie sugerujmy się zdaniem innych, bo nie zawsze inni mają rację. Przemyślmy to, co mówią inni, ale sami wyciągajmy wnioski i miejmy swoje własne zdanie. Oceniajmy wszystko „ po swojemu ”, ale tak abyśmy uważali i byli sami pewni, że nasze przemyślenia mają głębszy sens i byśmy właściwie ocenili to co sami mamy w naszych myślach ułożone we właściwej, według nas kolejności. Nasza ocena, ale wyłącznie nasza, powinna dawać nam komfort psychiczny, że dokonaliśmy osądu i wyboru zgodnego z naszym własnym sumieniem. W tym właśnie tkwi nasza mądrość.

       „ Umiesz swe czyny tłumaczyć, ubarwiać, a nie chcesz przyjąć tłumaczenia innych. Jeśli chcesz, aby Ciebie znoszono, znoś innych !”. Starajmy się tak postępować, aby nas inni szanowali. Jeśli szanować będziemy innych to i oni też nas uszanują. Potrafimy się tłumaczyć przed innymi z naszych błędów, a zatem miejmy też wyrozumiałość do nich, bo przecież oni też popełniają błędy. Osobną sprawą jest, czy oni potrafią się na swoich błędach czegoś nauczyć. Jeśli nie, to już jest niestety ich problem, nie nasz. My uczmy się na naszych błędach i nie powielajmy ich już w przyszłości, aby ponownie nie przeżywać tych samych rozczarowań po raz kolejny i kolejny aż do znudzenia.

       „ Ludzie są zmienni i prędko zawodzą. Ci, co dziś są z Tobą, jutro mogą być przeciwko Tobie, i odwrotnie ; ludzie często jak wiatr się zmieniają ”.

       „ Ludzie są nieprzewidywalni, niespodziewany, nieoczekiwany człowiek to zagadka – trudny do rozszyfrowania ”. Zgadzamy się z tym, że każdy z nas ma jakiś interes przyświecający kolejnym naszym znajomościom zawieranym w różnych okolicznościach. Jeśli wszystko  „ idzie ” po naszej myśli to jest dodrze, a jeśli nam się przestanie dobrze dziać to również nasze otoczenie to zauważa i zmienia się, nieraz dla nas nie do poznania. Interesowność niektórych ludzi kojarzy się nierozłącznie z toksycznością, bo chcą „ wycisnąć ” z nas, jak z cytryny wszystko co się da i co jest im potrzebne, aby dalej funkcjonowali. Nie dajmy się zwieść takim pasożytom i starajmy się ich unikać, jeśli tylko ich rozszyfrujemy. Jeśli mamy własną intuicję to ona nam pomoże, więc jej posłuchajmy i pozbądźmy się takiego toksycznego człowieka z naszego życia ograniczając do niezbędnego minimum obcowanie z nim, a z czasem zerwijmy z nim wszelkie kontakty dla naszego dobra.

        „ Niepowodzenie jest porażką tylko wtedy, gdy zrezygnujesz z podejmowania kolejnych prób ”.

       „ Nie poddawaj się, nawet wtedy jeśli nie masz nadziei, że coś się zmieni ”. Nie wolno nam się poddawać za wszelką cenę. Jeśli raz coś nam się nie uda i nie spróbujemy ponownie to możemy mieć żal sami do siebie, że nam się nie udało. Możliwe też, że czasami trzeba pokonać kilkakrotnie te same trudności żeby osiągnąć sukces. Im więcej trudu, tym większa jest satysfakcja i radość po jego realizacji. Czasami w sytuacji z pozoru bez wyjścia ktoś może podać Ci pomocną dłoń, a wtedy pamiętaj, że : „ Jak ktoś Ci daje szansę musisz ją wykorzystać ”. Masz bowiem taką szansę, żeby podnieść się w chwilach dla Ciebie trudnych. Staraj się jej nie zmarnować ! Pomyśl, że los podsuwa Ci kolejny dar i sam spraw, robiąc wszystko co tylko możesz, żebyś go dobrze wykorzystał. Każda zmarnowana w naszym życiu szansa jest naszą porażką, z której wyciągajmy wnioski i uczmy się na przyszłość. Bierzmy to, co daje nam los ! Patrzmy jednak przy tym na to co można z nim zrobić i jak to coś uszlachetnić. Przecież cały czas „ Życie jest pełne ważnych wyborów ”. Właśnie ! W tym jest całe sedno, że zawsze mamy wybór, ale od tego co wybierzemy zależy dalszy bieg wydarzeń, które później nastąpią. Uważaj więc żebyś nie odniósł dużych i bolesnych ran w wyniku wyboru błędnie dokonanego, a jednocześnie ciesz się z dobrze zrobionych kroków do przodu. Ważna decyzja powinna być zawsze dogłębnie przez Ciebie przemyślana. Twój wybór to Twoja radość z sukcesu lub też gorycz porażki, z której wyciągnij właściwe wnioski.

       „ Im bardziej zbliżamy się do naszych marzeń, tym bardziej własna legenda staje się jedyną prawdziwą racją bytu ”. Znowu wracamy do marzeń. Realizując i materializując je tworzymy sami swoją własną wizję i własny obraz, który mamy przed oczami i w naszej duszy. To my sami możemy sprawić, że dokonujemy rzeczy niemożliwych, trudnych i czasami nieosiągalnych dla nas. To my przecież jesteśmy sami dla siebie twórcami samych siebie. Twórzmy naszą legendę jak najlepiej umiemy i jak najlepiej chcemy, abyśmy przeżyli nasze życie tak, by po nas coś wartościowego pozostało. Niekoniecznie ma to być odkrycie naukowe, czy też jakiś wynalazek przydatny całej społeczności. Może to być na przykład poczucie dobrze spełnionego obowiązku poprzez wychowanie swoich dzieci na rozsądnych i odważnych życiowo ludzi, którzy wiedzą jak się zachować i jak postępować, by nie ranić innych wokół. Ważne, by cel przez nas wybrany był jak rozświetlona droga, którą pokonujemy wiedząc, że na jej końcu weźmiemy kilka głębokich oddechów zadowoleni z dobrze rozłożonych sił podczas tego wytrwałego i wyczerpującego marszu.

       Zastosujmy też do tego wszystkiego co robimy, co czujemy i co widzimy przytoczoną poniżej bardzo mądrą w swojej treści maksymę, która może być jednocześnie głęboką w wymowie afirmacją życiową pomocną w naszym dalszym życiu na następne jego lata. Brzmi ona następująco :

       „ …Mądry człowiek poznaje nie tylko to co widzi, ale
       zwłaszcza
 też to czego nie widać....
       czasem pod tym czego nie widzi, może znaleźć to, czego szuka 

       widząc...
       nie jest marnowaniem czasu odkrywanie tego, co nie widać...

       marnowaniem jest powierzchowne patrzenie na to co widać... ”.


 

 Zakończenie części pierwszej.

 

       Obecnie Adam, jak już wcześniej wspomniano, jest wykładowcą na wyższej uczelni i cieszy go to co robi. Sprawia mu to wiele satysfakcji i zadowolenia. Zawsze starał się i stara nadal robić wszystko najlepiej jak potrafi. W chwilach trudnych pomagają mu najbliżsi i parapsychologia, dzięki której nie raz uniknął już nieprzewidzianych i trudnych sytuacji. Wejście w swoje własne wnętrze i wyciszenie się daje człowiekowi bardzo wiele, o czym niestety nie wszyscy wiedzą. Niewiedza sprawia, że współczesny człowiek niejednokrotnie nie jest w stanie sam sobie pomóc. Potrzebuje wsparcia swojego otoczenia, a także specjalistów i jeśli go nie ma to może on skończyć bardzo tragicznie : na ulicy, w schronisku dla bezdomnych, a nawet zakończyć życie popełniając samobójstwo. Trudno jest bowiem zostawionemu samemu ze swoim narastającym problemem człowiekowi pomóc, jeśli on sam tego nie chce. Można wesprzeć człowieka takiego, który sam tego chce i wie, że po jakimś czasie wróci do normalnego funkcjonowania. Nasza egzystencja powinna przecież zależeć od nas i to my powinniśmy być świadomi tego, co chcemy w życiu osiągnąć. Czasami nieprzewidziany splot wydarzeń zmienia bieg życia każdego z nas i wtedy poszukujmy sposobów, aby znów wrócić na właściwe nam tory. Starajmy się wtedy dokonać możliwie odpowiedniego wyboru wyjścia i naprawy zaistniałych problemów. Każdy z nas ma przecież krąg najbliższych, rodzinę i przyjaciół, którym powinien mieć odwagę zwierzyć się ze swoich bolączek, i na których może zawsze liczyć w trudnych sytuacjach życiowych. Wartością zawsze nadrzędną powinno być wspólne spróbowanie znalezienia rozsądnego rozwiązania, jeśli sam zainteresowany nie potrafi sobie z nim poradzić. Później o ile znajdzie się jedno lub kilka możliwych do zrealizowania i pomocnych rozstrzygnięć to najwyższa pora, by „ruszyć do dzieła”. Wybranie najlepszego da możliwość pokonania tego, jak się może okazać wbrew pozorom niezbyt zawiłego problemu. Nie ma rzeczy niemożliwych do rozwiązania. Czasami tylko wydaje nam się, że są bardzo trudne, a po znalezieniu sposobu na nie okazują się być bardzo proste do usunięcia. Życzyć należy każdemu z nas tego, abyśmy potrafili rozwiązywać swoje problemy w sposób, który pozwoli zarówno nam jak i innym przejść w sposób bezbolesny przez czas potrzebny do ich naprawienia. Wiadomo przecież, że samo poprawienie, czy też naprawa naszych wcześniejszych błędów nie od razu spowoduje dobre i właściwe samopoczucie wszystkich stron. Na to potrzeba jeszcze czasu. Wiadomo nie od dziś, że czas jest najlepszym lekarstwem i zagoi rany.

       Zapamiętajmy wszyscy i ja i Ty także, Drogi Czytelniku, maksymę : „żyjmy zawsze tak, aby nie ranić innych”. Czego i Tobie i sobie z całego serca życzę w całym naszym życiu, teraz i w przyszłości. 

       Na koniec przytoczę przeczytane kiedyś i zapisane przeze mnie dwa cytaty : modlitwę i motto, które zawsze mi towarzyszą. Bardzo chciałbym żebyś i Ty je przeczytał i zastanowił się nad ich treścią, a najlepiej żebyś je stosował w swoim życiu tak jak ja. Zapewniam Cię, że bardzo pomagają ! Uwierz, zastosuj, a życie stanie się dla Ciebie o wiele piękniejsze !     

       „ Boże, daj mi łaskę, bym przyjął to, czego nie mogę zmienić,

       daj odwagę, bym zmienił to, co zmienić mogę,

       i mądrość, bym odróżniał jedno od drugiego ”.

      

       „ Sposób na szczęście :

       Niech Twoje serce będzie wolne od nienawiści, a umysł od 

       zatroskania. Żyj prosto, nie oczekuj wiele, dawaj dużo.

       Napełnij swoje serce miłością. Rozsiewaj słoneczny blask.

       Zapomnij o sobie, myśl o innych. Postępuj z innymi tak, jak

       chciałbyś, żeby z Tobą postępowali ”.

 

 

       Pamiętaj również jeszcze cały czas o tym, że :

 

       „ Wczoraj jest historią,  jutro jest zagadką,  dzień dzisiejszy jest  

       darem ”.

 

 

  

Post Scriptum - wyjaśnienie.

 

Jeszcze wyjaśnienie, które Ci jeszcze jestem winien, Drogi Czytelniku. Wszystkie przytoczone przeze mnie w treści cytaty pochodzą z moich osobistych zapisków dokonywanych w różnych okresach czasu mojego życia. Błędem moim było to, przyznaję, że nie odnotowywałem skąd owe cytaty spisywałem. Dlatego też nie jestem w stanie określić dokładnie w przypisach ich autorów, a także tytułów skąd je zaczerpnąłem. Stąd też winny jestem przeprosiny tym, na których słowa dane mi było się powoływać,

WYBACZCIE  MI  TO  WIĘC,  ZWYKŁEMU  I  SZAREMU  CZŁOWIEKOWI,  WIELCY  MYŚLICIELE  TEGO  ŚWIATA !!!

 

 
  Stronę odwiedziło już 30348 odwiedzających do dzisiaj! ALL RIGHT RESERVED / COPYRIGHT RESERVED 2009 - 2015  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja