PAUL GRANT - OFFICIAL WEB SIDE
  MOJE OPOWIADANIA
 

1.
          Moja przygoda na kolei.

       Stoję na dworcu i rozglądam się wkoło. Nie bardzo wiem, gdzie ja jestem.
Niby znam już to miejsce, ale wydaje mi się ono jakieś inne od tego, które znałem i pamiętałem wcześniej. Cały czas zastanawiałem się i patrzyłem pijanym ze zdziwienia wzrokiem na obraz pojawiający się przed moimi oczami.
„ Psia krew gdzie ja się znalazłem ? ” myślałem rozpaczliwie we wnętrzu własnej duszy, aż usłyszałem za swoimi plecami dziwnie brzmiący głos, który bardzo piskliwie i zdecydowanie zapytał : „ Prosę pana, cy mas pan uzycyć zeta, bo zabrakło mi na prase nadzienną ? ”.  „ Chyba prasę codzienną ” –poprawiłem w myślach ów głos i obróciłem o sto osiemdziesiąt stopni twarzą do niego, a raczej do niej, jak się później okazało moje oczy „zawiesiły się” na istocie płci żeńskiej, czyli kobiecie rzecz jasna. Faktycznie, głos kobiecy, ale strój raczej bezdomnego żula w damskiej wersji. Z twarzy wyglądała raczej nie najgorzej, chociaż długie włosy poklejone, rozsypane niczym u Fryderyka Szopena na koncercie fortepianowym, ale widać było niemyte już jakiś dłuższy czas i stąd powstał taki artystyczny nieład budzący wzrokowy wyraz obrzydzenia. Z lekka poczułem mrowienie na całym ciele połączone ze strachem. „ O matuchno ! Co to takiego jest ? ” – pomyślałem w duchu, a już głośno w myślach zapytałem :      „ Pani to tutaj bywa na stałe, czy okazjonalnie ? ”. Jak już zadałem to pytanie to stwierdziłem, że jest ono zbyt banalne. Niestety już „poszło”.
„ Panie ja chce zeta, a nie gadać z panem o pierdołach ! ” - fuknęła na mnie żuliczka (jak nazwałem ją wstępnie nie znając jej imienia)  – „ Mas cłowieku tego zeta, cy nie ? ” – zapytała mnie raz jeszcze, a po chwili ciszy z obu stron dodała ciszej skruszonym i proszącym tonem : „ Moze być dwa zeta, abo piątak”. Babeczka na pierwszy rzut oka wyglądała na mniej więcej około trzydziestu, może trzydziestu kilku lat, a na pewno nie więcej jak czterdziestka. Jedynie mocno przerzedzone uzębienie zdradzało jej życiowe zakręty, a oczy zaczerwienione i zmęczone wyglądały momentami na przepite, ale z ust nie było czuć pijackiego oddechu. „ Ciekawa kobitka ” – pomyślałem – „ Tylko czemu ja z nią rozmawiam zamiast iść dalej i rozejrzeć się za swoimi sprawami ? ”. Nie potrafiłem sam sobie wytłumaczyć tego postępowania. „ Dziwne to wszystko, przyznasz ? ” – bezgłośnie zapytałem sam siebie błądząc przez chwilę w zakamarkach swojej duszy. „ Misiu, to jak będzie ? ” – usłyszał już bardzo miękki głos żuliczki. „ Myszko, poczekaj chwilę, daj mi moment pomyśleć ” – ze zdziwieniem w myślach usłyszał swoją odpowiedź na jej pytanie. Ten tekst i miłe odniesienie do niej trochę nim wstrząsnęło, ale na swoje nieszczęście nie potrafił nad tym zapanować.
       W gruncie rzeczy poczuł się w zasadzie w miłym klimacie, chociaż już zaczął poznawać budynek, przy którym teraz rozmawiał z nieznaną sobie kobietą. Nagle usłyszał znowu za sobą kolejny głos : „ Już jestem z powrotem, kochanie ”. Tak to był głos pani jego serca. „ Martwiłeś się pewnie, czemu mnie tak długo nie ma, ale już kupiłam bilety do Łodzi i teraz cierpliwie poczekamy sobie razem na pociąg. Mamy jeszcze sporo czasu do jego odjazdu ” – gadała jak nakręcona prześliczna długonoga blondynka  o przepięknych oczach, dobrodusznym spojrzeniu i cudownym charakterze. „ O, widzę, że zdążyłeś poznać nawet nową znajomą ” – dodała spoglądając na ‘zawianą’ żuliczkę. „Pani stąd już idzie ! Sama sobie z nim poradzę ! ” – zdecydowanie dała do zrozumienia żeby sobie poszła. Mnie natomiast naszły podejrzenia, że chyba ‘moja’ jest jednak o mnie zazdrosna. „ To dobrze, to bardzo dobrze ” – potwierdziłem sobie w myślach. „ Jeszcze niecała godzinka i pojedziemy sobie do Łodzi. Cieszysz się ? ” – zapytała i raz jeszcze – „ Czemu nic nie mówisz ? ”. Chciałem odpowiedzieć, że mi się nie chce gadać, ale w sumie zapanowało niechciana milczenie. Szczekanie innego psa pobudziło jego zmysły i nagle niczym wulkan wybuchła w nim ogromna chęć popatrzenia wnikliwszym okiem na otaczający go świat. Kolejarz z opasłym brzuchem przechodził po prawie pustym peronie, a za nim truchtem ledwo nadążał biec podpalany kundel machając bez przerwy ogonem i szczerząc szeroko uzębienie niczym te psy z reklamy o zdrowych psich zębach i mocnych szczękach. „ Ludzie schodzić mi za kreskę, bo was pociąg przeleci jak żabę samochód na drodze. Będziecie wtedy płaskie jak przejechane walcem ! ” – głośnym krzykiem odpalił w stronę oczekujących na peronie. Wyglądał bardzo groźnie, ale szybko zniknął z pola widzenia podążając w stronę ostatniej czynnej jeszcze kaliskiej dyżurki dróżnika. „ Pewnie niewiele mu jeszcze zostało do emerytury i chłopinę trzymają aż do odejścia ” – usłyszał głośny komentarz siedzącej ‘jego’ pani.
       „ Jaki ładny ten słodki piesek ! Jak się wabi ? ” – powiedziała podchodząc kolejny raz żuliczka i pochyliła się w moim kierunku. „ Gdzie z tym ryjem do mnie, gdzie ? ” z moich ust zabrzmiał znany mi skądinąd tekst. „ Martyna chyba ma teraz czkawkę ” – pomyślałem sobie w duchu i obudziłem się wystraszony i zarazem ucieszony powrotem do rzeczywistości. Ważne, że to był tylko sen i nikt z paszczą wilkołaka do mnie się nie przystawiał. „ Ufff ” – odetchnąłem z ogromną ulgą pogodzony tym, co niesie los nie tylko w realu, ale także podczas snu. Niespodzianki niespodziankami, a życie życiem !

 

 
  Stronę odwiedziło już 30330 odwiedzających do dzisiaj! ALL RIGHT RESERVED / COPYRIGHT RESERVED 2009 - 2015  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja